OKIEM NATANA: Piękna to głupia?

To jak to jest - wygląd jest ważny czy nie? Ciekawe pytanie, bo zdania są bardzo podzielone. Media promują pogląd, że wygląd jest najważniejszy, w związku z czym życie wielu ludzi koncentruje się na pracy nad nim - siłownia, kosmetyczka, czasem chirurg plastyczny, a wszystko w celu osiągnięcia atrakcyjności fizycznej według powiedzenia "jak Cię widzą, tak Cię piszą". Co więcej - wokół starań o atrakcyjny wygląd wyrósł cały przemysł, którego obroty idą w grube miliardy. Można kupić najróżniejsze specyfiki, medykamenty, a nawet gadżety poprawiające urodę (ostatnio słyszałem o majtkach będących atrapą pupy...). Z drugiej strony większość z nas zna powiedzenia typu "ładna miska jeść nie daje" albo "urodą barszczu nie okrasisz".

OKIEM NATANA: Piękna to głupia?

Co to sugeruje? Że osoba urodziwa nie może być jednocześnie mądra.  Nie jest to sprawiedliwe, jak każdy stereotyp, bo z góry przypisuje urodziwym  zły charakter albo głupotę. Na ten temat wypowiada się nawet Pismo Święte, gdzie  można przeczytać "Jak złoty kolczyk do nosa tkwiący w ryju świni, taka jest kobieta piękna, lecz odrzucająca rozsądek" (oczywiście to można odnieść równie dobrze do mężczyzn). 

O co w związku z tym chodzi? Czy uroda jest zła sama w sobie, jak to twierdził Kościół w średniowieczu? Oczywiście, że nie. Chodzi o to, że na swoją urodę człowiek nie ma zbyt wielkiego wpływu (zakładam brak drastycznych interwencji chirurgicznych) - dostaje geny w spadku po przodkach i nie od niego zależy wzrost, kolor włosów, oczu, kształt twarzy itp. Natomiast  to, czy będzie mądry, czy nie, jest kwestią otwartą. Co prawda dużo zależy od wychowania czy otoczenia, ale koniec końców to człowiek sam ma decydujący wpływ na kształtowanie swojej osobowości. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby osoba, która dostała dobre geny i jest urodziwa, była do tego mądra - zależy to tylko i wyłącznie od niej. Gorzej, jeśli uzna, że uroda jest wystarczającym atutem, nie potrzebuje niczego więcej i nie podejmuje żadnej pracy nad swoją osobowością, a takich ludzi niestety dość często można spotkać. Wówczas dochodzi do bardzo przykrej sytuacji - taka osoba przypomina tandetny towar w ładnym opakowaniu, można powiedzieć, że wygląd nie pasuje do osobowości - rzeczywiście przypomina "złoty kolczyk w ryju świni".

Zauważyłem jeszcze jedną ciekawą rzecz - u osób (nazwijmy po imieniu) głupich uroda dość szybko przemija, za to osoby mądre często wcale nie tracą atrakcyjności fizycznej mimo upływu lat. Mam taką teorię - osobowość odbija się na twarzy (szczególnie w spojrzeniu). Jeśli osoba jest młoda, to twarz odpowiada tylko genom, bo życie i osobowość jeszcze nie zdążyły odcisnąć na niej swojego piętna, natomiast wraz z upływem lat rysy twarzy ulegają personalizacji. Do czego zmierzam - twarz osoby mądrej nabiera szlachetnej głębi wyrazu, natomiast głupota stopniowo oszpeca. To się dokładnie potwierdza w moich obserwacjach -  znane mi osobiście osoby mądre i ładne (z mojego przedziału wiekowego 30+) obecnie są jeszcze bardziej atrakcyjne niż w wieku 18 lat, natomiast u głupich z urody nie pozostało zbyt wiele, w niektórych przypadkach wręcz przerodziła się w brzydotę (choć jako nastolatki były bardzo atrakcyjne). Kobieta (nie będę pisał o przedstawicielach własnej płci)  ładna i mądra stopniowo staje się piękna, przypomina wspaniały kwiat, który cieszy oko i duszę, natomiast u głupich uroda szybko staje się tylko wspomnieniem (dodam jeszcze o nieprzyjemnym dysonansie poznawczym...), ewentualnie jej utrzymanie kosztuje mnóstwo sił i środków.

Piękna to głupia?

Nie można więc powiedzieć, że uroda jest czymś złym. Przeciwnie - jeśli dostałeś/łaś dobre geny, to się tym ciesz, bo masz czym. Chodzi tylko o to, żeby zachować równowagę - dbaj o swój wygląd, ale nie dopuść to tego, żeby stał się substytutem wszystkiego innego. Człowiek to nie tylko twarz czy sylwetka - to przede wszystkim osoba. Dlatego pracujmy nad sobą, żeby było przyjemnie nie tylko na nas patrzeć (zakładając, że jesteśmy urodziwi), ale również nas słuchać. Nie chcemy być przecież osobami, jak ja to mówię, "atrakcyjnymi, póki się nie odezwą..."?  Z drugiej strony, jeśli komuś geny poskąpiły urody, to jeszcze nie jest powód do płaczu - pracując nad osobowością można sprawić, że po bliższym poznaniu na te braki nie będzie się zwracać uwagi.

P.S. Jest tylko jedno ale w tym wszystkim. W życiu spotkałem wiele osób jednocześnie urodziwych i mądrych, ale znaleźć skromne wśród nich bardzo trudno. Chyba coś w tym jest...

Komentarze