Tata (nie) potrafi zająć się dzieckiem?

Dzisiaj będę chwalić. Chwalić ojców!

Często matki narzekają, że partner nie zajmuje się maleństwem. Być może na początku rzeczywiście młodego tatę przeraża ogrom odpowiedzialności i  z obawy przed niepowodzeniem woli się usunąć. Być może trafiłaś na osobnika, który uważa, że wychowanie potomstwa, to podobnie jak sprzątanie i gotowanie -  typowo babskie zajęcie - już współczuję.

Ale może przyczyna leży gdzie indziej? Może sama go zniechęcasz? Być może nawet, gdy On ma ochotę zająć się dzieckiem, powtarzasz mu ciągle: "tego tak nie rób", "lepiej ja to zrobię", "tego nie potrafisz"? A może najchętniej zostawiłaś byś mu instrukcję obsługi dziecka krok po kroku? Możliwe, że robisz to w dobrej wierze, ale nie dziw się  później, że On nie podejmuje już żadnych prób zajęcia się dzieckiem. Jak ty byś się czuła, gdyby ktoś ciągle Cię sztorcował, lub powtarzał, że zrobi to lepiej?


Utarło się, że to kobieta najlepiej zajmuje się domem i rodziną, a dziecka to już pod żadnym pozorem nie zostawiaj z facetem samego w domu. Z pewnością, jak wrócisz, dom będzie przewrócony do góry nogami, pełen zniszczeń, a dziecko zapłakane, zagłodzone lub obtłuczone (w wyniku zabaw oczywiście). Zapewniam Cię, że tak być nie musi. A przynajmniej w moim przypadku tak nie jest. Ba, zaryzykuję stwierdzeniem, że mąż radzi sobie tak samo dobrze, a nawet lepiej ode mnie.

Nie rzadko zdarza się, że tatuś zostaje sam w domu z trójką chłopaków. Nie skłamię, jeśli powiem, że ma do nich więcej cierpliwości, a może po prostu mają podobne charaktery? Szczególnie ze starszym potrafią urządzić niezłe dyskusje. Zabawy też dzielniej znosi ode mnie - prawdopodobnie dlatego, że jest silniejszy. Co tu ukrywać - która matka wytrzyma godziny podrzucańców, koników, baranów czy innych takich?

Podobno mężczyźni nie mają wyobraźni, i bliżej im do "dziecka" niż dorosłego. Ale może z drugiej strony, kobiety mają zbyt rozbudowaną wyobraźnię? Gdy On podrzuca dziecko, matka już widzi, jak ono spada, ew. obija się o sufit. Facet za to widzi zadowoloną minę malucha. On uczy synka jeździć na rowerze, ty już widzisz obdarte kolana. To prawda, że w tatusiowych zabawach nie brak przepychanek, podrzucania, głośnych okrzyków czy śmiechu. Psychologowie twierdzą jednak, że dziecko, które często bawi się w ten sposób z tatą, zna później umiar w zabawach z rówieśnikami.

Karmienie? Żaden problem. Mój mąż tylko czeka, aż maluszek zacznie wcinać obiadki. A już teraz wyrywa się by dać mu mleko z butelki (choć to się rzadko zdarza). Usypianie? Ja czasem mam problem, z ułożeniem synka do snu. W takim wypadku nie ma nic lepszego niż ramiona tatusia. Kilka chwil, i oczka zamknięte. A jaki to cudowny widok!

Jeśli jesteś mamą, zaryzykuj - oddaj dziecko pod opiekę męża, partnera. Z pewnością da sobie radę, tylko trzeba mu dać szansę. A Ty w tym czasie idź na zakupy, do kosmetyczki czy do przyjaciółki na kawę - miej chwilę tylko dla siebie!

Komentarze