Jak kupować i wydawać mniej?

Jeśli czytasz mnie od jakiegoś czasu, to chyba dobrze już wiesz, że nie lubię szastać pieniędzmi. Z drugiej strony nie mam też ich za wiele, więc oszczędność (nie mylić ze skąpstwem), okazuje się jedną z moich najlepszych cech. Niedawno wzięłam się za porządki w mojej szafie. O zgrozo, za często zaczęłam łapać się na stwierdzeniu "nie mam się w co ubrać", patrząc jednocześnie na wypchaną po brzegi garderobę. Co z tego, że ubrań masa, skoro jedno do drugiego nijak nie pasuje, trzecie czeka aż przytyję, czwarte aż schudnę, kolejne ładne, "ale"... a inne dawno wyszły z mody. W końcu (choć długo to trwało), cytując Chylińską, "powiedziałam sobie dość"! Wszystko, co nienoszone od dłuższego czasu poszło do siatek, a siatki albo do wyrzucenia, albo do wydania. Udało mi się nawet w końcu rozstać z ulubioną, niebieską sukienką, którą kupiłam parenaście lat temu. Założyłam ją bodajże dwa razy. Krój piękny, ale trochę odważny - bardzo opięta. To był chyba punkt przełomowy, bo od tej pory idzie znacznie łatwiej. Teraz przyjemniejsza część, choć wcale nie łatwiejsza. Jak kupować i wydawać mniej? I to tyczy się zarówno ubrań, jak i kosmetyków, czy realizowaniu wszelkich innych zachcianek? Poniżej kilka moich sposobów!

Jak kupować i wydawać mniej?


Zaglądam na wyprzedaże blogowe

Bardzo lubię przeglądać posty wyprzedażowe na blogach. Często można znaleźć fajne perełki, i to nie zawsze używane. Nierzadko zdarza się, że pojawiają się tam produkty całkowicie nowe, a nawet z metkami. Kameralna całkiem niedawno zorganizowała międzyblogowy second-hand, co było rewelacyjnym pomysłem. Naprawdę warto spojrzeć czy na naszym ulubionym blogu nie ma gdzieś zakładki "wyprzedaż", a nuż upolujesz coś dla siebie? Ostatnio właśnie dzięki takim akcjom zdobyłam ołówkową spódniczkę i elegancką koszulę, sówka trochę starsza, ale też kupiona od blogerki.  Podobnie ma się rzecz z kosmetykami. Na wyprzedażach blogów urodowych możesz znaleźć świetne, nieużywane lub tylko zeswatchowane kosmetyki, za to cena sporo niższa.


Sprawdzam ceny, szukam rabatów

Jeśli chodzi o nowe przedmioty, to lubię porównywać ceny. Jeśli mam upatrzoną konkretną rzecz, często sprawdzam oferty kilku sklepów, i uwierz mi, różnicę często są spore. Jeśli chcesz wydać mniej, warto poświęcić parę minutek i zobaczyć, gdzie zakup opłaca się najbardziej. Co jakiś czas sklepy zasypują nas promocjami, kuponami, rabatami, które czasem sięgają do 70%. Oczywiście sama też nie mam czasu na bieżąco monitorować czy pojawiła się jakaś nowa ciekawa oferta. Najczęściej robię tak, że gdy wiem mniej więcej czego będę szukać, sprawdzam np. w aplikacji mobilnej czy w danym sklepie są aktualnie jakieś kupony do wykorzystania. Lubię też patrzeć na informacje o sezonowych wyprzedażach - te same rzeczy można kupić sporo taniej. Teraz jest dobry moment na zakupy, znalazłam już np. kody rabatowe do Stradivarius - właśnie zaczęli letnią wyprzedaż, a przecież sezon tak naprawdę jeszcze nie nadszedł (gdzie  to słońce?).


Zapisałam się do newsletterów i lajkuję FB

Jeśli wyjątkowo lubisz jakąś markę, albo często robisz zakupy w konkretnej sieciówce, zapisz się do ich newslettera i zalajkuj profil na FB. Często już na starcie sklepy dają kilkudziesięcioprocentowy rabat, a później regularnie podsyłają kolejne, tylko dla subskrybentów. Nie tak dawno jedna sieciówka udostępniła też swoim fanom kupony rabatowe z 50% zniżką - niestety nie skorzystałam, bo rozmiarówka była za bardzo przebrana.


Odwiedzam portale aukcyjne i sprzedażowe

Jest kilka portali aukcyjnych, jak i lokalnych serwisów ogłoszeniowych, na których również można znaleźć wiele ciekawych ofert. Rzadko biorę udział w licytacjach, ale gdy na czymś bardzo mi zależy, a cena jest niewysoka potrafię się skusić. Często na takich aukcjach osoby prywatne wystawiają przedmioty nieprzemyślanych zakupów czy nietrafione prezenty. Pamiętam, że jedna blogerka chwaliła się na fb zakupem nowiutkiej toaletki za bezcen. Są też strony, typu vinted, w których można znaleźć prywatne ogłoszenia. Podobnie jak na wyprzedażach blogowych przeważają rzeczy używane, ale czasem można znaleźć naprawdę fajne, całkiem nowiutkie. Z tego sposobu korzystam najrzadziej, bo zazwyczaj ofert jest mnóstwo, a czasu mało. Wolę jednak zawężony wybór.


Nie skreślam małych sklepików

Mam wrażenie, że ostatnio sieciówki robią furorę. Nie rozumiem tego fenomenu, bo często ceny są sporo zawyżone. Z racji tego, że mieszkam w małym miasteczku, częściej pojawiam się w lokalnych sklepikach, które nie ustępują popularnych sieciówkom, a cenowo wręcz je zawstydzają. Podobnie z małymi drogeriami - mam wrażenie, że w tych sieciowych jest zawsze to samo, a i ceny, nawet promocyjne, nie zawsze są atrakcyjne.


Odwiedzam second handy i outlety

W lumpeksach nie pojawiam się często, ze względu na brak czasu. Jeśli chcesz dostać coś fajnego, najlepiej się pojawić tuż przed otwarciem w dniu dostawy, a wiadomo jak to jest przy trójce dzieci. Mimo tego, raz na jakiś czas, przy okazji, wstępuję do kilku ulubionych. Zazwyczaj wychodzę z niczym, ale mam kilka rzeczy, które mnie zachwycają do tej pory, m.in. piękną, taliowaną, nowiutką marynarkę Marc&Spencer kupioną za 1zł (nikt się nie mieścił). Jeśli chodzi o outlety, to w moim mieście jest ich jak na lekarstwo, ale czasem pojawiam się na gdańskich Szadółkach. Z nimi jest tylko jeden problem - często brak najpopularniejszych rozmiarów!


Korzystam z Dni Darmowej Dostawy

Jeśli lubisz robić zakupy w internecie to warto skorzystać z DDD. Ale z tym rozważnie. Niektóre sklepy trochę się scwaniły i kilka dni wcześniej specjalnie podnoszą cenę produktów. 


Mimo korzystania z wyżej wymienionych sposobów może się zdarzyć, że nic nie zaoszczędzimy, Dlaczego? Przez kilka drobnych błędów. Spisałam kilka zasad, którymi ja się kieruję podczas moich zakupów:

Odróżnij zachcianki od potrzeb
Stojąc przed wyborem kolejnej bluzki, czy setnego błyszczyka zadaję sobie pytanie, czy oby na pewno mi to potrzebne? Czy w ogóle to użyję (założę)? Czasem warto odłożyć "upragniony" ciuszek i dać sobie jeden dzień na przemyślenie. Nierzadko okazuje się, że "na chłodno" dochodzimy do wniosku, że wcale nie jest taki idealny. Warto co jakiś czas tworzyć wishlistę - ale nie wpisuj na nią wszystkiego, co przyjdzie ci do głowy. Na spokojnie pomyśl, i wciągnij na nią to, co rzeczywiście ci się przyda.

Nie kupuj tylko dlatego, że masz zniżkę
Nie kupuj czegoś, co nie jest ci potrzebne, albo do czego nie jesteś przekonana, tylko ze względu na promocję.

Oszczędzasz tylko wtedy, gdy wydasz mniej na coś co miałaś zamiar kupić, a nie jeśli kupujesz dlatego, że jest taniej. 
Zastanów się, czy gdyby ta rzecz nie była w obniżonej cenie, też byś się skusiła? Jeśli nie, to może warto zrezygnować? Jeśli w twojej szafie wylądowała trzecia niemal identyczna bluzeczka to nie oszczędziłaś 100zł, a wydałaś 50zł. Myśl w ten sposób, a łatwiej oprzeć się pokusie. O ile przy ubraniach to chyba łatwiejsze, to przy kosmetykach już różnie bywa. Po co kupować kolejny lakier, błyszczyk... skoro prawdopodobnie już kilka(naście) w kosmetyczce masz? Nawet gdy chodzi o kilka złotych, to w miesiącu może uzbierać się niezła sumka. Może Cię zaskoczę, ale właśnie na takich drobnych, impulsywnych zakupach przepuszczamy najwięcej pieniędzy. Przeglądając blogi i facebooka, co rusz natykam się na wpisy o zapasach robionych przy okazji sporych akcji promocyjnych - pytam się, po co?

Przymierz, sprawdź
Zawsze mierz, jeśli masz taką możliwość. Nie zawsze to co ładnie wygląda na wieszaku, i na Tobie będzie tak leżeć. Po co, w domu żałować? To samo ma się z kosmetykami - jeśli są testery, sprawdź kolory, czy konsystencję danego kosmetyku. Tylko pamiętaj - testery! Nic na mnie tak nie działa, jak otwieranie nowym kosmetyków!

Nie kupuj jeśli masz jakieś "ale"
To jest punkt z którym i ja muszę walczyć. Nie raz zdarzało mi się kupować, najczęściej buty, na zasadzie "mogą być". Od niedawna postawiłam sobie za cel kupować to, co mnie w 100% zadowala. Często jest tak, że jak już na początku masz jakieś "ale" to i później będziesz je mieć. W końcu może się okazać, że dana rzecz leży bezużytecznie w szafie, a ty będziesz szukać kolejnej, która tego "ale" mieć nie będzie.

Uważaj kogo zabierasz na zakupy 
Dobór osoby, która będzie ci towarzyszyła w trakcie buszowania po sklepach ma nie lada znaczenie. Jeśli sama walczysz z impulsywnym kupowaniem, to koleżanka zakupoholiczka nie pomoże ci w zmianie Twoich nawyków. Jeśli nie chcesz słyszeć podszeptów "kup to", zabierz na zakupy osobę, która potrafi ci obiektywnie doradzić.

Jestem ciekawa jakie Ty masz sposoby na udane i tanie zakupy? Jaki masz patent, by kupować i wydawać mniej?


*Post powstał we współpracy z picodi

Komentarze