Sprawdziłam! Kroniki Akaszy kontra laik :)

Czy można się czegoś dowiedzieć z Kronik Akaszy? Czy to tylko ściema? Koleżanka zaproponowała mi, by to sprawdzić. Mi - jako laikowi.


Nie obracałam się w tym temacie. Wiedziałam jedynie, że Kroniki Akaszy często porównywane były przez co niektórych do biblijnej "Księgi życia".
Nie będę się rozpisywać co to co są kroniki Akaszy, bo możecie to przeczytać np. na portalu ZEN.

Ważne, że według zapewnień, z kronik Akaszy możemy dowiedzieć się m.in. o swoich  nieuświadomionych, choć wpływających na życie, przekonaniach czy powtarzalnych, negatywnych wzorcach. Z kolei gdy dostrzeżemy i zdamy sobie sprawę, że te przekonania czy wzorce mają istotny wpływ na nasze decyzje i postępowanie, jesteśmy w stanie coś z tym zrobić. W końcu działać można dopiero wtedy, gdy zdaje się sprawę z problemu, prawda?

Daleko mi do osoby wierzącej w horoskopy czy numerologię, za to wierzę w Boga. Dla wielu osób jedno z drugim stoi w totalnej sprzeczności więc podeszłam do tego naprawdę sceptycznie. Mnie ciekawiło tylko to czy taki odczyt może coś wnieść, i co ważniejsze, czy można czegoś konkretnego się z niego dowiedzieć. Czy będą to same "nic nie znaczące ogólniki" czy jednak konkret.

Ponieważ obciążenia karmiczne itp na chwilę obecną mnie nie przekonują więc na tym aspekcie w ogóle się nie skupię. Zgadzam się jednak, że dziedziczymy zestaw cech po naszych dziadkach, pradziadkach więc to ma jakiś wpływ na nasze życie (w końcu ile razy się słyszy, że ktoś jest "wykapany tata" czy "wykapana babcia").Jedną informację związaną więc z "historią rodową"przeanalizuję, ale to jako ciekawostkę. Skupiłam się tylko i wyłącznie na przekonaniach, bo to mnie zajmowało dłuższy czas i zajmuje nadal.

Nie powiem Wam czego konkretnie się dowiedziałam, ale fakt faktem dało mi to do myślenia. W pierwszym momencie miałam odruch "to nieprawda, wcale tak nie myślę", "to nie moje przekonania", "w życiu bym tak nie pomyślała".... Ale po kilku dniach i przypomnieniu kilku(nastu) wydarzeń z życia, niestety doszłam do wniosku, że tak... to prawda. Świadomie powtarzałam coś całkowicie odwrotnego. Świadomie sama sobie na logikę tłumaczyłam, to z czym chciałam się zgadzać... Ale jak to mówią: nie słowa, a czyny pokazują co naprawdę myślimy. No i po przeanalizowaniu niektórych zdarzeń, a co najważniejsze moich reakcji, wyszło, że jednak to prawda. 

Dodatkowo co mnie zaskoczyło, Isabela podała mi konkretne sformułowanie, które powtarzałam jak mantrę, jako odpowiedź, gdy coś nie szło po mojej myśli lub mnie przytłaczało, a nawet przy okazji drobnych przeciwności. Aż sprawdziłam wszystkie maile i wiadomości, by sprawdzić, czy choć raz użyłam tego słowa w rozmowie, by mieć pewność, że nie dałam żadnej wskazówki. Ale nie.
Co najlepsze sama nie zdawałam sobie sprawy, że tak mówię. Dopiero po tym, gdy ona mi to zasygnalizowała, zaczęłam się sama łapać i wyszło, że nawet kilka razy dziennie potrafię to powtórzyć!

W to, że słowa mają moc, głęboko wierzę. A największe znaczenie ma to co sami do siebie mówimy.
Właśnie dlatego od pewnego czasu pracuję nad swoimi przekonaniami. Nasza niepewność, brak wiary we własne siły itp... biorą się z tego co sami do siebie mówimy. A to co do siebie mówimy, w dużej mierze wynika z tego co wcześniej zaobserwowaliśmy lub usłyszeliśmy, i przyjęliśmy jako swoje. Niestety przez większość część czasu jedziemy na autopilocie i nawet nie zdajemy sobie sprawy, że to jakieś przekonanie "pomaga" nam podejmować decyzje.

Trudno jest zmienić swoje przekonania, ale jeśli zdajemy sobie z nich sprawę, to jest o wiele łatwiej.
Najlepiej oczywiście obserwować siebie - dociekać dlaczego podjęliśmy taką decyzję, a nie inną; dlaczego się na coś nie odważyliśmy; jakie zachowania u innych najbardziej nas drażnią; co myślimy o osobach, które 1) mają pieniądze, 2) są zawsze uśmiechnięte, 3) są pewne siebie...  

Mimo, że podeszłam sceptycznie to muszę przyznać, że ten odczyt pozwolił mi dotrzeć do przynajmniej dwóch takich przekonań, które siedzą głęboko, a jednak mają ogromny wpływ na moje decyzje, no i z których totalnie nie zdawałam sobie sprawy.
Być może w końcu bym do tego doszła sama, ale w ten sposób mogłam to "przepracować" szybciej :)  

 

PS. W ten weekend na Portalu Zen specjalne ceny!

Komentarze