Życie nie jest sprawiedliwe...

Jedni długo starają się o dziecko, i nic z tego nie wychodzi... inni nie chcą, a tu wpadka... Skrajne sytuacje, ale niestety takie jest życie...


Właściwie w obu sytuacjach sama się znalazłam... O pierwsze dziecko staraliśmy się ponad 2 lata... Pamiętam to wyczekiwanie każdego miesiąca - do tego wszędzie widzisz szczęśliwe matki i kobiety w ciąży... Koleżanki się chwalą, jak to od razu w ciążę zaszły... a ty czekasz...  Niestety nie zawsze jest tak, że pomyślisz - masz. Ale w końcu udało się! Choć te dwa lata były ciężkie...

Z drugą ciążą, o dziwo, poszło bardzo łatwo... Zawsze mówiliśmy, że chcemy albo dwoje albo żadnego. I nasz plan wyszedł... ale nadprogramowo:)

Na początku roku, w niezbyt miłych okolicznościach okazało się, że znów jestem w ciąży... I tu pytanie - jak to możliwe? Teoretycznie nie powinno się zdarzyć, a jednak... 

Ostatnio Anna Mucha napisała:
Życie nie jest sprawiedliwe. Moja ciąża mnie zaskoczyła, spadła na mnie lawina emocji, z którymi nie do końca dobrze sobie radziłam. Jednym z dominujących uczuć było poczucie niesprawiedliwości No bo jak to, ja (delikatnie to ujmując) zdystansowana do macierzyństwa, nagle jestem w ciąży?! A koleżanki starają się ileś lat i nic? Czułam się winna. Tak - winna Miałam ochotę chodzić i przepraszać - wyznaje Mucha na swoim nowym

Niestety też mi przeszło to przez myśl... Nie chodzi o to, że nie cieszę się z ciąży - bo już dawno z tą myślą się oswoiłam, a im bardziej maluszek daje się we znaki, tym bardziej nie mogę doczekać się mojej kruszynki....

Jednak jak słyszę, że ktoś bardzo pragnie dziecka, a to się nie udaje... ba, udaje się, ale okazuje się, że ciąży nie da się utrzymać... to jest mi bardzo smutno...

Jakiś czas temu moja koleżanka zaszła w ciąże - wpadka, jak nic. Gdy już zaczęli się cieszyć, przyzwyczajać do myśli, że zostaną rodzicami okazało się, że serduszko dziecka przestało bić...Niestety boją się spróbować kolejny raz...

Teraz znów mi przykro... Nie wiem czemu, czasem bardziej przeżywa się czyjeś tragedie niż swoje... Bo co tu powiedzieć? Że będzie dobrze? Pewnie będzie... ale teraz jest źle... Nie ma dobrych słów, nie ma dobrych rad...


Znajdziecie mnie także między innymi na bloglovingoogle +feedly, zblogowani i Instagramie. Zapraszam!

Komentarze

  1. Kochana wiem skąd inspiracją na ten wpis. Dziękuję. Rozmowy z Tobą bardzo mi pomagają. ijest ciężko bardzo ale wiem że będzie -musi być dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem o czym piszesz...przeżyłam takie rozterki....chciałam i nie mogłam.....
    było ciężko, różne myśli się kłębiły...ale tak to już jest w życiu...niestety nie zawsze różówo

    OdpowiedzUsuń
  3. :( zasmuciłaś mnie..
    błache ale prawdziwe.. wszystko ma swój czas i swoje miejsce na każdego przyjdzie pora trzeba mocno, mocno wierzyć i nigdy nie odpuszczać

    OdpowiedzUsuń
  4. To prawda, niestety. Jedni starają się o dziecko, poruszają niebi i ziemię by marzenie o dziecku się spełniło a inne porzucają maleństwa w śmietnikach lub usuwają. Życie nie jest sprawiedliwe, musimy się podporządkować i cieszyć tym co mamy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Strata dziecka to najgorsza z możliwych tragedii ;( Moja siostra zaliczyła wpadkę ale nie wyobrażam sobie jej już bez małej, dziecko to sens zycia ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety, życie nigdy nie było sprawiedliwe. W moim mieście była historia gdzie dziecko urodziło się martwe bo lekarze nie chcieli się zgodzić na cesarkę... (dziecko była za duże a matka malutka). Mój brat i bratowa mieli starać się o dziecko ale mówili "a zaczekamy" i nie zaczekali, bo bratowa zaszła w ciążę ;)
    Ale jest wiele takich historii gdzie małżeństwo/para bardzo pragną dziecka i nie mogą, a nierozważne nastolatki np. zachodzą... Ech życie...!

    P.S. Jak robi się takie wcięcia w tekście z tym paskiem?

    OdpowiedzUsuń
  7. my o pierwsze dziecko staraliśmy się pół roku - niby nie dużo, ale wtedy to była wieczność. Co miesiąc łzy zawodu i złość. Przy drugim dzidziusiu podjęliśmy decyzję o powiększeniu rodziny i od razu się udało :)
    Teraz mocno trzymam kciuki za bardzo bliską mi osobę aby i jej się udało, bo wiem, że to dla niej marzenie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Teraz to jeszcze bardziej smutno mi się zrobiło, tym bardziej, że wiem co Cię zainspirowało do tego wpisu :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana nie smuc sie to mi może być smutno a nie Tobie. Rozmowy z Tobą też dużo mi dają. Fajnie jest mieć tak dobre duszyczki przy sobie. Kiedy na kawe??

      Usuń
  9. Życie nie jest sprawiedliwe, ja czasem sobie myślę, że moja mama ma 6-cioro dzieci i ja za to nie będę miała żadnego. Czasem były sytuacje po których mogliśmy "wpaść" i z jednej strony cieszyłam się, że tak się nie stało, a z drugiej... co jeśli nie będziemy mogli, gdy w końcu przyjdzie czas?

    OdpowiedzUsuń
  10. Niestety tak to jest, strasznie się boję że i ja w przyszłości będę cierpiała z tego powodu... Na razie nie chcę mieć dzieci, ale wiem, że jak już będę chciała i miałabym czekać chociażby te 2 lata, to będzie mi bardzo ciężko.

    OdpowiedzUsuń
  11. Doskonale Cię rozumiem, naprawdę.
    Nie chcę się tu uzewnętrzniać, ale ten temat nie jest mi niestety obcy.

    OdpowiedzUsuń
  12. Powiem szczerze, że jestem na etapie "jeszcze nie teraz, jeszcze nie mój czas, mam inne plany" ale twój wpis mnie bardzo wzruszył i tak się zastanawiam jak to będzie u mnie...

    OdpowiedzUsuń
  13. Dla mnie najwieksza podlosc losu jest wtedy gdy dziecko pojawi sie w rodzinie ktora go nie kocha albo krzywdzi. Tacy ludzie powinni nie miec dzieci a nie ci ktorzy go pragna i napewno bardzo by kochali. Skrajny przypadek to matki ktore zostawiaja swoje dzieci np na smietniku a na nieszczescie coraz czesciej sie to dzieje :( Mam nadzieje ze te kobiety spotka sprawiedliwa kara!

    OdpowiedzUsuń
  14. To jest bardzo, bardzo niesprawiedliwe. :((

    OdpowiedzUsuń
  15. niestety takie jest życie
    my niby planowaliśmy 2 a nawet 3 dzieci, jednak po 1 jakoś mi się już dzieci nie chciało,a to finansowo źle i nagle wpadka,płakałam pół dnia,ale jakoś się oswoiłam,dajemy sobie radę, ale już wiemy że 3 nie chcemy,przynajmniej świadomie nie planujemy
    tragedii nie przeżyłam,więc nie wiem jak się czują takie osoby jak stracą ciążę,ale bardzo im współczuję

    OdpowiedzUsuń
  16. ja również bardziej przezywam cudzą krzywdę.. ;(

    OdpowiedzUsuń
  17. Niestety, życie nas nie oszczędza. Niestety w sytuacjach kryzysowych często także nie można liczyć na bliskich. Mam koleżanki, które jakiś czas temu bezskutecznie starały się o dzieci. Wtedy byłam dla nich wsparciem, mogły się wyżalić, przyjść pogadać. Wtedy nie było wśród nas podziału na lepszy-gorszy. Teraz kiedy są w ciąży nie umieją zrozumieć mojej sytuacji. Stałam się dla nich obca, bo one są w ciąży a ja nie. Już nie są tak chętne do spotkań, nie odpisują na sms. Mało tego, kiedy już się kontaktują wypytują mnie o ciążę, o dziecko, a nie umieją zrozumieć, że się staram ale na razie nie ma efektu. Już nie pamiętają jak niedawno same były w mojej sytuacji. Niestety ja nie mogę się im wyżalić, bo nie umieją mnie zrozumieć... Przykre...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też spotkałam się z tego typu sytuacją. W podobnym momencie zaczęłyśmy starania, ona walczyła o dzidzię rok, nie najdłużej, ale co przeszła to jej. Jak się jej udało, to oczywiście byłam szczęśliwa, że jej wyszło, choć w głębi duszy jej zazdrościłam. Ja staram się nadal i powoli godzę z myślą, że nigdy nie zostanę matką, a ona jest teraz w 6 miesiącu, nie odzywa się już do mnie. Jak mamy kontakt to nie zapyta co u mnie, tylko opowiada o tym, jak to cudownie być w ciąży. Nie mam jej tego za złe, ale czuję od niej, że nie pamięta wół jak cielęciem był.
      M.

      Usuń
  18. Ja dzieci mieć nie chcę, przynajmniej na razie. Nie czuję się na to gotowa, boję się porodu, a poza tym nie wiem za co bym to dziecko miała utrzymać...ale bardzo współczuję osobim, które pragną mieć dzieci a nie mogą :( To przykra sytuacja, a w naszym kraju niestety brakuje wsparcia dla takich ludzi. Adopcje potrafią trwać latami, in vitro jest nierefundowane, a do tego jak się na taki zabieg zdecydujesz to nie ma pewności, że na pewno zajdziesz w ciąże...no i będziesz potępiana przez ciemne społeczeństwo :/ Smutne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście procedura in vitro od roku jest refundowana. W tym roku refundacja zaczyna obejmować również większość leków (których koszt jest ogromny). Więc jest to szansa dla wielu par.
      Masz rację pisząc, że in vitro stygmatyzuje. Dlatego ja nie mam zamiaru nikogo informować o tym, że do takiej procedury przystępujemy. Ja nie miałabym problemu nawet gdyby ktoś się ode mnie odwrócił z tego powodu. W pewnej części ciała mam też plotki na swój temat. Ale nie zniosłabym gdyby moje dziecko usłyszało kiedyś, że jest dziwolągiem z próbówki albo że jest niepełnowartościowe. Taką niestety mamy mentalność w tym kraju.

      Usuń
    2. OO, to nawet o tym nie wiedziałam. U nas jest tyle rzeczy zakazanych i nierefundowanych, że ciężko się połapać :D Ja tam nie mam nic przeciwko in vitro- uważam, że jak ktoś chce mieć dziecko, to ma do tego święte prawo. Przecież nikomu nie ma zamiaru tego dziecka kraść czy coś w tym stylu...a to, że decyduje się na zabieg in vitro to tylko i wyłącznie jego indywidualna sprawa i nikomu nic do tego.

      Usuń
  19. Mamą raczej nie planuję być (co nie znaczy, że nie będę - wpadki chodzą po ludziach), ale tak mi się ogólnie wydaje, że jeżeli za bardzo się o coś staramy, nie chodzi tu tylko o dzidzi, to skupiamy się na tym tak bardzo, że przestajemy dostrzegać różne inne pozytywne wydarzenia. A jeśli tego czegoś nie możemy dłuższy czas osiągnąć to rodzi się frustracja i stres. Wtedy zamiast posuwać się do przodu stajemy w miejscu lub zaczynamy się cofać. Więc może czasami warto odpuścić. Nie w samym realizowaniu marzeń, ale psychicznie.
    Kiedy ludzie starają się o dziecko i im nie wychodzi przez dłuższy czas to zaczynają się denerwować, a nie wydaje mi się, alby to w staraniach pomagało. I czasami, dopiero kiedy dochodzą do wniosku "co będzie, to będzie" ciąża się pojawia. Wiem, że łatwo się pisze, trudniej zrobić.
    Moim zdaniem nie powinnaś czuć się winna, nie masz magicznej różdżki uzdrawiającej wszystkie problemy. Pomagaj tam, gdzie pomóc możesz i w taki sposób, w jaki możesz. A te sprawy, na które nie masz wpływu i gdzie nic nie możesz zmienić po prostu zaakceptuj.
    Pozdrawiam i przepraszam za "esej".

    OdpowiedzUsuń
  20. Najgorsze jest to, ze niestety osoby ktory nie powinny mieć dziecka to maja całe gromady, a ludzie którym zależy i kochaliby nie mogą mieć. Sama jestem "ostatnia szansa" rodziców, czyli pojawilam sie gdy juz uznali, ze nie ma sensu sie starać o dziecko bo nie wyjdzie i tak, ale całe szczęście nie maja do mnie pretensji ze dzięki mnie pojawiły sie tez moje siostry. Przynajmniej dla mojej mamy jesteśmy najważniejsze. A ludzkie tragedie są straszne. Zreszta dzisiaj moja kuzynka urodziła dzidziusia, które ma dzięki temu, ze istnieje metoda In vitro : )

    OdpowiedzUsuń
  21. Za małą czekaliśmy 1,5 roku a za małym 6 lat ... Długie, ciężkie 6 lat ... życie nie jest sprawiedliwe, często pytam się "dla czego" - nie znalazłam na to odpowiedzi ale najwyraźniej gdzieś tak jest nam zapisane ...

    OdpowiedzUsuń
  22. Powiem Wam z własnego przykładu, że jestem dzieckiem, na które moja mama czekała 10 lat, rozumiecie co to jest 10 lat ? Co prawda na świecie był już mój brat i tak oto jestem młodszą siostrzyczką i notabene całe życie czuję się jak jedynaczka. Mimo tego, zawsze czułam się chcianym dzieckiem. Cieszyła mnie ta myśl, że ktoś na mnie tak bardzo czekał. Nie zdajecie sobie sprawy, ile to potem da Waszemu dziecku pewności siebie. Jeśli chodzi o mnie, ostatnio coraz poważniej myślę o tym temacie. Nie chcę mieć teraz dziecka nie dlatego, że jestem za młoda, że może to nie ten. Chciałabym po prostu zapewnić mu byt a nie charować za 1000 zł i być bez wykształcenia. Oczywiście nie wzgardzam takimi osobami, bo mogły mieć szalenie skomplikowaną sytuację. Po prostu moje stanowisko jest takie, że do końca studiów nie chcę.

    Trzymam kciuki !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u mnie 13 lat różnicy pomiedzy mną a braćmi... niestety jestem z wpady i niestety nie chcianej.
      Ja urodziłam mając 17 lat. I lekarz powiedział że bardzo dobrze że w tym wieku bo moje nerki mogą nie wytrzymać obciążenia ( mam problemy) i niestety mam"zakazane" zachodzenie w drugą ciąże:( A chciałabym mieć dwójkę:(

      Usuń
  23. ja zawsze się takiej wpadki bałam, dalej się boję bo wiem, że było by to dla mnie za ciężkie i nie jestem w ogóle na to przygotowana. Też zawsze patrzyłam w tej kategorii, że gdzieś tam ktoś się stara, bardzo pragnie i nic a dla mnie w przeciągu dwóch lat byłaby to katastrofa.

    OdpowiedzUsuń
  24. ...ano jest...i doskonale o tym wiem...walka męczy....ale poczucie winy wobec "nieszczęśliwców" nie ma sensu...niestety każdy z nas ma jakiś los i musimy go zaakceptować...oczywiście nie mówię, żeby nie walczyć z losem /sama to robię/ ale czasami to walka z wiatrakami...niestety :(

    OdpowiedzUsuń
  25. niestety takie jest życie jak sama piszesz....
    i nieraz już przekonałam się,że nie ma na nim sprawiedliwości

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja czekam na swoje szczęście już dwa lata. Bardzo ciężkie dwa lata, okupione comiesięczną najpierw nadzieją, potem oczekiwaniem a na końcu ogromnym rozczarowaniem, łzami. Oprócz psychiki cierpi mój organizm, który faszerowany jest lekami, kłuty co kilka dni aby oznaczyć poziom hormonów i portfel, z którego znikają coraz większe pieniądze pozostawiane w klinice. Czasem mam chwile takie jak dziś, że nie potrafię zrozumieć, co takiego zrobiliśmy, że los nas tak okrutnie traktuje, że każda kolejna ciąża wśród znajomych sprawia, że czuję się zepsuta, niekompletna. A czasem mam chwile w których myślę sobie, że jest dla nas jakiś większy plan. Jeśli nie możemy się realizować jako rodzice, to zapewne coś innego da nam szczęście, a może my kiedyś damy szczęście jakiejś opuszczonej istotce, której ktoś nie chciał...

    OdpowiedzUsuń
  27. Niestety nie wszyscy mogą sobie pozwolić na dziecko między innymi dlatego ze mają jakieś tam schorzenia a to wiąże się często z nieodwracalnymi zmianami. W moim otoczeniu najbardziej mnie irytuje gadanie że masz 30 lat a nadal dziecka życie niestety jest brutalne a wizja wózka inwalidzkiego póki co mnie przerasta - niestety na to mam dość wysokie szanse. Póki co cieszę się z pociech koleżanek a wiadomo ze przyjdzie w końcu moment kiedy mi będzie tego bardzo brakować - zawsze jednak sie pocieszam ze w domach dziecka jest wiele maluchów którzy potrzebują kochającej rodziny. Zobaczymy jak życie napisze mi scenariusz :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Dokładnie tak jak piszesz, życie nie jest sprawiedliwe... Moja przyjaciółka tez 2 lata się starała o dziecko. W między czasie w ciąże zaszła jej siostra nie planując, później ja - planując i udało się od razu... też czułam się dziwnie, nie wiedziałam czy mam się cieszyć i normalnie to okazywać, czy przepraszać, że mi się od razu udało a im nie... ale jak można przepraszać za coś takiego... no nie można... Kiedy już zaszła w ciąże radość ogromna, informacja, że ciąża mnoga - bliźniaki i po miesiącu znowu złe wieści - jedno dziecko już martwe, prawdopodobieństwo, że drugie będzie miało wady genetyczne... Co Ona się napłakała, a ja razem z Nią.. mój Krzysiu już był na świecie i cieszyłam się wtedy jeszcze bardziej, że mam zdrowe dziecko, ale jednocześnie współczułam i cierpiałam razem z Nią. Na szczęście ciąże donosiła i Ksawery urodził się zdrowy jak ryba! Ale życie płata nam różne figle... czasem jest ciężko...Niesprawiedliwe jest to, że rodzą dzieci kobiety, które nie chcą ich mieć, które macierzyństwo i ciąża przerasta, które później krzywdzą te małe niewinne dzieciątka! Aż się w człowieku czasem gotuje ze złości, ale nic nie możemy poradzić... :(

    OdpowiedzUsuń
  29. Ehhh... przez różne tragedie ludzie przechodzą, ale najważniejsze to nie poddawać się i walczyć o swoje!

    OdpowiedzUsuń
  30. Niestety coraz więcej widzi się nastoletnich matek, którym się zdarzyła, a na przeciw widzi się osoby, które starają się ileś lat i boleśnie przeżywają każdy negatywny test. Moja nauczycielka z czasów gimnazjum starała się o dziecko 6 lat a kiedy się udało poroniła. Nie wyobrażalny musiał być dla niej ból kiedy dwie jej uczenicę zaszły w ciąże w wieku 14 lat. Ale niestety taka niesprawiedliwość...

    OdpowiedzUsuń
  31. W końcu nie ma sprawiedliwości na tym świecie...

    OdpowiedzUsuń
  32. Prawdziwe i smutne. Niestety los nas nie oszczędza.
    Wiem o czym piszesz. Ja stałam i po jednej i po drugiej stronie.Wiem jak to jest stracić i wiem jak to jest być winnym.
    Trudne do opisania, wtedy najlepsza jest cisza,pozwolenie,aby osoba sama sobie wszystko poukładała.
    Być przy niej. Tyle.

    OdpowiedzUsuń
  33. Ja jestem jedną z tych, którym się nie udaje.. nie udaje się już ponad 2 lata. Mam policystyczne jejniki, przeszłam dwie terapie hormonalne i w marcu okazało się, że to (również) pociągnęło za sobą III grupę cytologii. W tej chwili jestem w trakcie badań, które po kolei mają wykluczyć raka szyjki macicy.. Kolposkopię zaliczyłam pomyślnie. Na szczęście nie mam HPV. Mam teraz nadzieję, że po zabiegu 1 sierpnia okaże się, że wycinki też są dobre..

    Chyba nie będę próbować więcej..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie trać nadziei to najgorsze co może być kiedy my staraliśmy sie o dziecko to pamietam ze nie chciałam odwiedzać znajomych z dziećmi bo po takich wizytach wracałam do domu i płakałam dzisiaj mam małego Babla i wiem jedna ze nie można tracić nadziei

      Usuń
  34. Znalazłam się w tych dwóch skrajnych przypadkach, pierworodny to niespodzianka która dopadła mnie w wieku 21 lat... miałam inne plany ale no cóż wyszło jak wyszło i cały świat stanął na głowie. Drugie maleństwo było wystarane, oczekiwane i dłuuugo nic z tego nie wychodziło, na szczęście w końcu się udało i czekamy na okruszka w listopadzie ;)

    OdpowiedzUsuń
  35. Przeczytałam Wasze posty Dziewczyny i sa one szczere i prawdziwe czasami jest tak w życiu ze jednym idzie jak z płatka a drugim po górkę. Mam znajoma co trzy razy poroniła to jest ból niesamowity a teraz jest w ciąży i niedługo dzidziusia już będzie z nimi. Nie wiem dlaczego spotyka takie rzeczy dobrych ludzi to niesprawiedliwe

    OdpowiedzUsuń
  36. A ja znow przezylam rozczarowanie. Ciaza byla w mojej glowie a nie w brzuchu... ach... czas podjac kolejna próbę za 2 tygodnie

    OdpowiedzUsuń
  37. Życie czasem pisze różne, nie często miłe scenariusze, ale dobrze, że wokół są ludzie, którym ten temat nie jest obcy i mogą być wsparciem dla innych.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz - to niezwykle motywuje do dalszego pisania!